🐿️ Parentyfikacja W Dorosłym Życiu

Psychologiczna problematyka odwrócenia ról w rodzinie, Warszawa. Schore A.N. (2001), The Effects of Early Relational Trauma on Right Brain Development, Affect Regulation, and Infant Mental Health, Infant Mental Health Journal, s. 201–269. Sińczuch M. (2002), Wchodzenie w dorosłość w warunkach zmiany społecznej, Warszawa. Alienacja rodzicielska zatacza coraz większe kręgi w rodzinach, gdzie rodzice żyją osobno, a dzieci pozostają pod pieczą jednego z nich. Zjawisko to polega na tym, że rodzic, pod którego W odcinku dowiesz się: Czym jest parentyfikacja Jakie są rodzaje parentyfikacji Sygnały, że doświadcz… ‎Show Psychologia do kawy, Ep #35 Parentyfikacja. Konsekwencje, gdy dziecko pełni rolę dorosłego. Parentyfikacja i resilience - poziomy dojrzałości mechanizmów obronnych dr Kuleta; dr Wasilewska O czym będzie prezentacja? W skrócie Rodzice 1) Czym jest parentyfikacja? 2) O mechanizmach obronnych słów kilka. 3) Jakie mechanizmy obronne w parentyfikacji? doznali w życiu Osoby w dzieciństwie wykonujące obowiązki jednego z rodziców w swoim dorosłym życiu uczą własne dzieci wypełniania tych samych czynności. Nabycie nowych umiejętności przez dziecko jest ich zdaniem bardzo przydatne w późniejszym życiu, ułatwia radzenie sobie z podstawowymi problemami. Tłumaczenia w kontekście hasła "życiu dorosłym" z polskiego na niemiecki od Reverso Context: w dorosłym życiu Tłumaczenie Context Korektor Synonimy Koniugacja Koniugacja Documents Słownik Collaborative Dictionary Gramatyka Expressio Reverso Corporate Parentyfikacja zostawia na psychice ślady, których nie łatwo jest się pozbyć. Pamiętajmy jednak, że na pewno nie wolno ich bagatelizować. Osoby, które doświadczały tego zjawiska w okresie dzieciństwa cechować może: aleksytymia, czyli brak umiejętności rozpoznawania oraz regulacji- panowania nad własnymi emocjami. Dlatego w dalszej części przedstawiamy 4 cechy charakterystyczne, którymi wyróżnia się toksyczna rodzina. 1. Toksyczna rodzina – brak indywidualności. Toksyczna rodzina charakteryzuje się na przykład tym, że nie ma w niej zbyt wiele miejsca na indywidualność danej jednostki. Z tego powodu to, co powinno być kwestią wyboru Parentyfikacja to proces delegowania dziecka do pełnienia roli rodzica lub partnera kosztem własnych potrzeb emocjonalnych i możliwości rozwojowych. Mimo że pojęcie to Minuchin [1] wprowadził już w latach 60., dopiero od niedawna parentyfikacja traktowana jest jako proces związany z funkcjono-waniem rodziny, w której przynajmniej dBbT. Adam był "małym mężczyzną mamusi" - tak do niego mówiła. Jako mały mężczyzna porzuconej przez ojca matki musiał dotrzymywać jej towarzystwa, również w nocy. Mama zapraszała go do łóżka, bo sama nie mogła usnąć lub śniły jej się koszmary. Prosiła, żeby przytulał się do niej z całych sił i przysięgał, że jej nie opuści i nigdy nie skrzywdzi żadnej kobiety. Kiedy dziecko zaczyna być odpowiedzialne za dobrostan rodziny, za emocjonalny i fizyczny komfort rodzica, mówimy o parentyfikacji, czyli odwróceniu ról w rodzinie Dorośli, którzy jako dzieci musieli "grać" dorosłych, przedkładają potrzeby innych ponad swoje, dlatego często wchodzą w relacje z klasycznymi biorcami i nierzadko są wykorzystywane Ich relacje są albo zbyt bliskie lub też bliskości właściwie nie ma, bo ta kojarzy się z zagrożeniem, zobowiązaniem i uwikłaniem Więcej artykułów znajdziesz na stronie głównej Miałam 11 lat, gdy obejrzałam ten film po raz pierwszy. Nie mogłam oderwać oczu. Od tego czasu widziałam go jeszcze kilka razy. Za każdym razem jestem ogromnie poruszona historią bohaterów, a najbardziej tytułowego, czyli Gilberta Grape’a. Nie wiem, czy mieliście okazję? Film jest opowieścią o młodym człowieku, Gilbercie, poszukującym swego miejsca w życiu. Gilbert żyje w przygnębiającym miasteczku, pod jednym dachem z monstrualnie otyłą matką, niepełnosprawnym intelektualnie młodszym bratem i dość nieznośną nastoletnią siostrą. Ojciec przed laty wymiksował się z trudnej sytuacji, popełniając samobójstwo. Zdruzgotana i niewydolna matka od dawna nie opuściła domu, a Gilbert stopniowo przejął obowiązki głowy rodziny. Pracuje w sklepie, biorąc nadgodziny, żeby nakarmić matkę. Dzień i noc opiekuje się bratem. Na szczęście w jego życiu pojawia się przypadkowa turystka Becky, dzięki której życie Gilberta zacznie się zmieniać. Za każdym razem oglądałam ten film jak zahipnotyzowana. Nie tylko ze względu na Johnny'ego Deppa, któremu trudno odmówić czegokolwiek, naprawdę niezwykłą kreację Leonardo di Caprio, czy w końcu charyzmatyczną Juliette Lewis. Moje poruszenie jest związane z historią, jakich niestety wiele. Historią dramatu, jaki odbywa się w rodzinach, kiedy dziecko staje się rodzicem. Kiedy dziecko zaczyna być odpowiedzialne za dobrostan rodziny, za emocjonalny i fizyczny komfort rodzica, kiedy poświęca swoje własne potrzeby (bezpieczeństwa, troski, uwagi, opieki, rozwoju) po to, by dostosować się do potrzeb opiekuna, mówimy o parentyfikacji, czyli odwróceniu ról w rodzinie. Nie ma nic złego w tym, kiedy dziecko wchodzi w rolę troskliwego pomocnika na chwilę. Wyobraźmy sobie, że mama akurat jest przeziębiona i przez jeden wieczór prosi o to, by podać jej herbatę lub przykryć kocem. To jest w porządku. Ale jeśli rodzic przez długie tygodnie, miesiące czy lata oczekuje od dziecka, że będzie ono robić coś, co jest ponad jego siły - mówimy już o przemocy. Dziecko "bufor" - uspokaja, rozładowuje napięcie, odwraca uwagę Na przykład wchodzenie w rolę opiekuna rodzica, opiekuna do dziecka, zastępczego partnera, gosposi, asystenta, powiernika, terapeuty, mediatora, sędziego. Kiedy rodzice są chorzy (somatycznie, psychicznie), uzależnieni, ubodzy, kiedy skupieni są na swoich problemach (zdrowotnych, małżeńskich, innych) lub pracy, kiedy są nieobecni, bo zaangażowani w pomoc innym (starzejącym się rodzicom, innym potrzebującym, np. różnego rodzaju aktywiści), kiedy są rozwiedzeni, owdowiali, niestabilni emocjonalnie czy zaburzeni - łatwo jest wtłoczyć dziecko w jedną z wymienionych przeze mnie ról. Moja pacjentka Beata miała matkę chorującą na nowotwór. Jako 10-letnia dziewczynka gotowała obiady, podawała leki, robiła zakupy, zastrzyki, chodziła do apteki, a pod koniec życia mamy zmieniała pieluchy. Obok tego opiekowała się dwójką młodszego rodzeństwa. Ojciec pracował, żeby utrzymać rodzinę. Mój pacjent Adam był "małym mężczyzną mamusi" - tak do niego mówiła. Jako mały mężczyzna porzuconej przez ojca matki musiał dotrzymywać jej towarzystwa, również w nocy. Mama zapraszała go do łóżka, bo sama nie mogła usnąć lub śniły jej się koszmary. Prosiła, żeby przytulał się do niej z całych sił i przysięgał, że jej nie opuści i nigdy nie skrzywdzi żadnej kobiety. Monika była ojca "przyjaciółką". Tak ja nazywał. W tej roli mieściło się wysłuchiwanie zwierzeń ojca, w tym dotyczących matki Moniki i pocieszanie go. Moja pacjentka miała odnosić się do tego, że jej matka opędza się od ojca i nie chce z nim sypiać. Bywało, że Monika rozmawiała z mamą, próbując przekonać ją do swojego męża. Ewelina służyła w rodzinie za bufor. Uspokajała, rozładowywała napięcie, odwracała uwagę. "Najczęściej pajacowałam, rozśmieszałam wszystkich, wygłupiałam się, wszystko obracałam w żart. Czasami robiłam też za kozła ofiarnego. Przyjmowałam ciosy na siebie, żeby nie leciały gdzie indziej. Ja byłam wszystkiemu winna? - niech tak będzie. Ja sobie z tym poradzę, myślałam. No ale oczywiście się myliłam" - wyznaje dziś dziewczyna. ciąg dalszy tekstu znajdziesz pod materiałem wideo... Wyrwa nie do zaspokojenia, czyli kim są w dorosłym życiu ofiary parentyfikacji? Ewelina faktycznie się myliła, bo konsekwencje parentyfikacji są dla dziecka bardzo bolesne w skutkach. Może się wydawać, że dzieci pełniące w swoich rodzinach funkcje dorosłych są samodzielne, odpowiedzialne i dojrzałe. Tak jest tylko pozornie. Oczywiście, że z jednej strony trudno im odmówić zasobów, które wytworzyły w tak wymagających warunkach. Z drugiej jednak, niemożność zrealizowania swoich potrzeb adekwatnych do wieku sprawia, że takie dzieci utykają emocjonalnie na danym etapie i nie mogą przejść do kolejnego. W życiu dorosłym skutkuje to wyrwą nie do zaspokojenia i jednocześnie uporczywym szukaniem tegoż oraz paradoksalnie, w pewnych obszarach niedojrzałością. 1. Dorośli, którzy jako dzieci pełnili funkcje dorosłych, swoje poczucie własnej wartości utożsamiają z wyczuleniem na potrzeby innych. Jeśli uda im się je zaspokoić, czują się wartościowe i godne. W innym wypadku - winne i bezużyteczne. Ich poczucie wartości jest więc bardzo kruche i chwiejne. 2. Ponieważ tacy dorośli przedkładają potrzeby innych ponad swoje, mają kłopot z zadbaniem o siebie. Dlatego też często wchodzą w relacje z klasycznymi biorcami, nierzadko są wykorzystywane. 3. Dorośli, będący "dorosłymi" już w dzieciństwie, często mają trudność z zachowaniem właściwych granic. Ich relacje są albo zbyt bliskie lub też bliskości właściwie nie ma, bo ta kojarzy się z zagrożeniem, zobowiązaniem, uwikłaniem. 4. Tacy dorośli często są nieodpępowieni od rodziny pochodzenia, co oznacza, że nie przeszli koniecznej separacji, by móc naprawdę żyć swoim życiem. 5. Dorośli, będący w rolach dorosłych w dzieciństwie, nie potrafią prosić o pomoc i nie kierują troski wobec siebie. 6. Ich zahamowana złość i agresja (kiedy trzeba być "dorosłym", będąc dzieckiem, na wyrażoną złość i agresję zwykle nie ma miejsca) sprawia, że takie osoby stają się bezbronne wobec przemocy, zarówno tej zewnętrznej (ze strony partnera, szefa etc), jak i wewnętrznej (zachowania autoagresywne jak używki, zachowania niebezpieczne, głodzenie się, objadanie etc). 7. Z racji stłumionej agresji tacy dorośli wybierają partnerów agresywnych, ponieważ ci reprezentują tę część JA, która jest uśpiona. Będąc z nimi w bliskiej relacji możemy się w ten sposób choć trochę do tej części zbliżyć. Poprzez partnera. 8. Dorośli pełniący dorosłe funkcje, kiedy byli dziećmi są napięci, czujni. Mają tendencję do przeciążania się w związkach i w pracy. Stąd już tylko o krok do wypalenia, depresji czy chorób psychosomatycznych. 9. Ponieważ rodzice parentyfikujący swoje dzieci oczekują od nich tego, czego sami nie otrzymali od swoich rodziców, istnieje znaczne ryzyko, iż dorosłe dzieci kiedyś sparentyfikowane przez swoich opiekunów wejdą w podobny schemat ze swoimi dziećmi. Aby tego uniknąć pamiętajmy, aby pozwolić dziecku być dzieckiem, z jego wszystkimi dziecięcymi potrzebami i emocjami. Przyjaciół szukajmy w przyjaciołach, terapeutów w terapeutach. Kiedy przechodzimy przez trudny okres (rozwód, żałoba, utrata pracy, choroba) postarajmy się o wsparcie u rówieśników i fachowców, dając dziecku przekaz, że jesteśmy dorośli i sobie poradzimy. Wspierajmy swoje dzieci i nie oczekujmy, że one będą nas wspierać jak dorośli. Pamiętajmy, że relacja z dzieckiem nie jest relacją równoległą, lecz skośną. Nie przesadzajmy z pochwałami dotyczącymi dzielności i zaradności dziecka. A jeśli chcemy sprawdzić, czy nasze dzieci czują się dziećmi, zróbmy im krótki test trzech życzeń - zapytajmy o ich trzy życzenia. Jeśli będą one dotyczyć tego, żeby mamusia już nie płakała, tatuś nie pił czy żeby znalazł pracę - nie jest dobrze. Jeśli odpowiedzi będą dotyczyć czarodziejskich krain, elfów, wróżek, disneylandów czy Stasia z piaskownicy - możemy sobie pogratulować. Źródło: Home Książki Nauki społeczne (psychologia, socjologia, itd.) Dorosłe dzieci. Psychologiczna problematyka odwrócenia ról w rodzinie. Dorosłe dzieci – to pierwsza w Polsce naukowa monografia zjawiska parentyfikacji, czyli odwrócenia ról w rodzinie. Oznacza ono, że dziecko opiekuje się dorosłym (najczęściej rodzicem) i jest to zadanie przekraczające jego możliwości. Odwrócenie ról może mieć charakter instrumentalny – dziecko zajmuje się chorym rodzicem, sprząta, gotuje, robi zakupy, opiekuje się rodzeństwem lub emocjonalny – dziecko jest terapeutą rodzica (słucha jego zwierzeń, pociesza go), buforem lub mediatorem w konflikcie opiekunów, podejmuje ważne decyzje w rodzinie. Katarzyna Schier wielokrotnie podkreśla, że odwrócenie ról w rodzinie nie musi mieć charakteru destrukcyjnego, może niekiedy prowadzić do rozwoju odpowiedzialności u dzieci. Autorka analizuje konsekwencje parentyfikacji w dzieciństwie dla funkcjonowania w dorosłości. Na podstawie wyników badań empirycznych prowadzonych przez nią lub pod jej kierunkiem, przykładów klinicznych oraz odniesień do beletrystyki, przedstawia związek pomiędzy odwróceniem ról i depresją, trudnościami regulacji emocji oraz zaburzeniami obrazu ciała. Szczególnie ten ostatni element jest twórczym wkładem Katarzyny Schier do rozumienia zjawiska parentyfikacji. Analizie funkcjonowania Dorosłych Dzieci towarzyszą dwie opowieści – mit o Heraklesie i baśń o Kopciuszku, jako przykłady sytuacji, gdy dzieci zbyt wcześnie musiały stać się dorosłe. Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni. Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie: • online • przelewem • kartą płatniczą • Blikiem • podczas odbioru W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę. papierowe ebook audiobook wszystkie formaty Sortuj: Książki autora Podobne książki Oceny Średnia ocen 8,5 / 10 67 ocen Twoja ocena 0 / 10 Cytaty Zdarza się, że słyszymy w mediach o bohaterskich dzieciach, tzw. małych, rodzinnych bohaterach, które dzwoniły po karetki, gdy ich matki były pijane i np. uderzyły się w głowę albo gdy w domu wybuchł pożar. I znowu nikt nie dokonuje różnicowania pomiędzy sytuacją nagłą, niezależną od dziecka, gdy musi się ono zając potrzebującym rodzicem, bo ten np. stracił przytomność, i sytuacją chronicznego odwracania ról, czyli taką, w której to dzieci zajmują się rodzicami, gdy ci nadużywają alkoholu albo w inny sposób nie wypełniają podstawowych funkcji rodzicielskich. Przekaz medialny najczęściej jest taki, że gloryfikuje się tzw. dzielne dzieci. Nikt nie pyta, jaką cenę płacą one za swoją „dzielność”. Zdarza się, że słyszymy w mediach o bohaterskich dzieciach, tzw. małych, rodzinnych bohaterach, które dzwoniły po karetki, gdy ich matki był... Rozwiń Katarzyna Schier Dorosłe dzieci. Psychologiczna problematyka odwrócenia ról w rodzinie. Zobacz więcej dodaj nowy cytat Więcej Powiązane treści Coraz częściej słyszymy o syndromie DDD – dorosłego dziecka z rodziny dysfunkcyjnej. Na czym on właściwie polega? Czym różni się od syndromu DDA – dorosłego dziecka z rodziny alkoholowej? Czy to choroba psychiczna, którą należy leczyć? W jaki sposób można pomóc dorosłym dzieciom z rodzin dysfunkcyjnych? Czym jest syndrom DDD? Syndrom dorosłego dziecka z rodziny dysfunkcyjnej (DDD) to nie choroba ani zaburzenie psychiczne. Syndrom DDD można określić jako zespół cech, przekonań i zachowań prezentowanych przez osoby wychowywane w rodzinie dysfunkcyjnej. Doświadczenia z dzieciństwa kształtują i znacząco wpływają ich na funkcjonowanie w życiu dorosłym. Okazuje się, że osoby wychowywane w dysfunkcyjnej rodzinie prezentują bardzo podobny repertuar zachowań, przekonań oraz wzorców myślowych, które utrudniają im satysfakcjonujące i spokojne życie. Osoby z syndromem DDD borykają się bowiem z bardzo podobnymi problemami w życiu codziennym, zarówno na płaszczyźnie inter-, jak i intrapersonalnej. Syndrom DDD to zespół cech, przekonań i zachowań prezentowanych przez osoby, które wychowały się w tzw. rodzinie dysfunkcyjnej. Zazwyczaj trafiają do gabinetu psychologicznego w wyniku kolejnego nieudanego związku, problemu z poczuciem własnej wartości, braku satysfakcji w życiu zawodowym i rodzinnym. Niejednokrotnie mierzą się także z problemem ryzykownego picia, nadużywania środków odurzających, objadaniem się, anoreksją, zaburzenia lękowymi czy epizodami depresyjnymi. Dorosłe dzieci z rodzin dysfunkcyjnych to osoby, które przede wszystkim – w wielkim skrócie – bardzo cierpią. Zazwyczaj nie potrafią zrozumieć przyczyny swoich życiowych niepowodzeń i często odczuwanych przykrości oraz trudności z opanowaniem własnych emocji. DDD często pomimo dobrej pracy, wysokiego statusu materialnego i pełnej rodziny, nie czują się szczęśliwe i usatysfakcjonowane. Niejednokrotnie odczuwają stres, pustkę, lęk, napięcie, których nie potrafią racjonalnie wytłumaczyć, ani okiełznać. Podobnie dzieje się z ich zachowaniami, które bywają krzywdzące dla najbliższego otoczenia. Osoby DDD odczuwają lęk, stres, napięcie, pustkę – przez to nie są szczęśliwe. Dorosłym dzieciom z rodzin dysfunkcyjnych doskwiera brak poczucia bezpieczeństwa. Zastąpiony jest poczuciem bycia niepotrzebnym, niekochanym i bezwartościowym. DDD zazwyczaj mierzą się z tymi nieprzyjemnymi uczuciami w samotności – bardzo trudno im zaufać drugiemu człowiekowi i wejść w prawdziwą, głęboką relację. Kiedy rodzina jest dysfunkcyjna? Dzieci z rodzin dysfunkcyjnych nie otrzymują od rodziców poczucia bezpieczeństwa i nie wiedzą, w jaki sposób rodzić sobie z emocjami O ile dość łatwo przychodzi nam zrozumienie syndromu DDA – dorosłego dziecka z rodziny alkoholowej czy po prostu dorosłego dziecka alkoholika, o tyle zrozumienie syndromu dorosłego dziecka z rodziny dysfunkcyjnej sprawia wielu z nas problem. Czym bowiem jest rodzina dysfunkcyjna, skoro nie nadużywano w niej alkoholu? Jak wynika z badań i wieloletnich obserwacji, w rodzinie wcale nie musi zaistnieć problem uzależnienia od alkoholu, aby stała się ona dysfunkcyjna i powodowała problemy w dorosłym życiu dzieci, które z niej pochodzą. Rodzina jest dysfunkcyjna, gdy nie wypełnia w odpowiedni sposób swoich podstawowych funkcji, czyli: nie zapewnia dziecku poczucia bezpieczeństwa i bezwarunkowej miłości, nie uczy, jak radzić sobie z emocjami i nie pozwala na ich wyrażanie, modeluje krzywdzące sposoby radzenia sobie z trudnościami, stosuje przemoc fizyczną, emocjonalną, ekonomiczną lub seksualną, brakuje w niej otwartej i szczerej komunikacji, wtłacza dziecko w nieodpowiednie role, powodując zjawisko parentyfikacji. Choć w większości zdajemy sobie sprawę z oczywistych funkcji, jakie powinna spełniać każda rodzina – w rzeczywistości nie zawsze się tak dzieje. Pamiętajmy, że środowisko rodzinne przez pierwsze lata życia dziecka jest dla niego całym światem. Łatwo więc wyobrazić sobie, jakie skutki będzie miał fakt, jeśli w tym „całym świecie” dziecko nie zazna bezwarunkowej miłości, troski, opieki i poczucia bezpieczeństwa oraz poczucia bycia wartościową i potrzebną jednostką. Dziś już zresztą wiemy, że skutki mogą być naprawdę przykre. Czym jest parentyfikacja w rodzinach dysfunkcyjnych? Jednym z bardzo krzywdzących zjawisk w rodzinach dysfunkcyjnych jest parentyfikacja. Parentyfikacja polega na pomieszaniu ról w rodzinie. Dziecko przejmuje emocjonalne i materialne obowiązki rodzica: opiekuje się domem i organizacją życia rodzinnego, emocjonalnie wspiera jednego z opiekunów, opiekuje się nim i troszczy o niego, niekiedy staje się stroną w konfliktach i zupełnie zapomina o własnych potrzebach. Parentyfikacja polega na pomieszaniu ról w rodzinie. Oznacza to, że dziecko przyjmuje obowiązki swojego rodzica lub opiekuna. Takie dzieci stają się rodzicami własnych rodziców. Jak łatwo się domyślić, same zostają bez opieki i emocjonalnego wsparcia, troski, miłości czy poczucia bezpieczeństwa. Ich świat staje na głowie – w tym czasie wykształcają różne sposoby funkcjonowania, które okazują się skuteczne w tej trudnej sytuacji, nie spełniają już jednak swojej roli w życiu dorosłym. Niestety, parentyfikacja wciąż jest nieprawidłowo interpretowana przez otoczenie i środowisko dziecka. Dzieci, które jej doświadczają, są uważane za nad wyraz dojrzałe, samodzielne, pomocne, odpowiedzialne, inteligentne i bardzo zaradne. W rzeczywistości są jednak obarczane obowiązkami ponad swoje siły i chronicznie narażane na stres oraz napięcie – nawet jeśli tego nie przyznają, ich poczucie bezpieczeństwa praktycznie nie istnieje. Często podjęcie się takiej roli przez dziecko jest dla niego zupełnie naturalne – zazwyczaj nie zna innego sposobu funkcjonowania w rodzinie. DDD często dopiero w wieku dorosłym zaczynają rozumieć, jak dysfunkcyjne i krzywdzące było zachowanie ich opiekunów. Dlaczego tak trudno dostrzec syndrom DDD? Niestety, parentyfikacja oraz dysfunkcyjność rodziny bardzo często przez całe lata jest niezauważana przez otoczenie. O wiele łatwiej dostrzec problem w rodzinach, w których dochodzi do przemocy fizycznej, nadużywany jest alkohol, zdarzają się interwencje policji lub innych służb, a dzieci są zaniedbywane w jawny i otwarty sposób. Natomiast dysfunkcyjność rodziny może być spowodowana: zaburzeniami osobowości któregoś z rodziców, nadmierną kontrolą i nadopiekuńczością względem dziecka, pracoholizmem, brakiem otwartej komunikacji, przewlekłą chorobą fizyczną lub chorobą psychiczną opiekuna, emocjonalną niedojrzałością lub niedostępnością opiekuna. Tego rodzaju dysfunkcje rodziny (oraz ich skutki) bywają niezauważane przez otoczenie. Dzieciństwo dziecka upływa zazwyczaj pod znakiem poczucia zagrożenia, niekochania i destruktywnych sposobów radzenia sobie z emocjami, których nie potrafi ani nazwać, ani tym bardziej okiełznać – bo nikt go nigdy tego nie nauczył. Gdy dziecko z domu dysfunkcyjnego staje się dorosłym, zazwyczaj nie zdaje sobie nawet sprawy z tego, że w dzieciństwie doświadczało zaniedbania i emocjonalnej przemocy. Ponadto, nie łączy swoich aktualnych problemów z rodziną, w której dorastało. O syndromie DDD słyszy zazwyczaj dopiero od psychiatry, psychologa lub psychoterapeuty, gdy zmęczone i cierpiące, zgłasza się po pomoc. Z jakimi objawami najczęściej wiąże się syndrom DDD? Jakie są objawy syndromu DDD? Syndrom DDD objawia się chwiejnością emocjonalną oraz nieustannym niepokojem i lękiem Syndrom dorosłego dziecka z rodziny dysfunkcyjnej to zespół cech i zachowań prezentowany przez osoby dorastające w środowisku, które nie zapewniło im poczucia bezpieczeństwa, bezwarunkowej miłości i troski oraz nie nauczyło efektywnego zarządzania swoimi emocjami. W związku z tym u takich osób wykształciły się pewne trwałe wzorce zachowań i reakcji, a także cechy, które je charakteryzują. Dlatego też możemy mówić o pewnego rodzaju objawach syndromu DDD. Są nimi: nieustannie odczuwane napięcie, niepokój lub lęk, trudności z wchodzeniem w głębokie relacje z drugim człowiekiem, trudności z zaufaniem drugiemu człowiekowi, silny lęk przed porzuceniem lub odtrąceniem, brak umiejętności zarządzania przykrymi emocjami, chwiejność emocjonalna lub chłód emocjonalny, poczucie bycia „niewystarczającym” i niekompetentnym, wewnętrzne poczucie pustki i braku sensu życia, zamartwianie się o przyszłości, drażliwość i nerwowość, niska samoocena i niskie poczucie własnej wartości. Objawy syndromu DDD wpływają na każdą płaszczyznę życia. Skutki wychowywania się w dysfunkcyjnej rodzinie są odczuwane zarówno w życiu zawodowym, jak i towarzyskim czy rodzinnym. Nie będzie przesadą, jeśli stwierdzimy, że syndrom DDD wpływa tak naprawdę na każdą sferę funkcjonowania człowieka i znacząco obniża satysfakcję płynącą zarówno z wykonywanej pracy, jak i z założenia rodziny czy nawiązywania nowych przyjaźni. Jakie role przyjmują osoby z syndromem DDD? Osoby z syndromem DDD zostały w dzieciństwie wtłoczone w pewne role. By przetrwać w swojej rodzinie, a także po to, by umożliwić funkcjonowanie całemu systemowi rodzinnemu, podjęły się pewnych zadań i zamiast po prostu być sobą oraz się rozwijać, skrupulatnie tkwiły w sztywnym scenariuszu. W zależności od okoliczności mogła być to rola: domowego bohatera, niewidzialnego dziecka, maskotki, kozła ofiarnego. Domowy bohater Domowy bohater pocieszał i wspierał swojego opiekuna lub opiekunów, rozwiązywał konflikty, niejednokrotnie ratował kogoś z opresji lub poświęcał się w inny sposób dla dobra rodziny. Często wiązało się to z wybitnymi wynikami w nauce, perfekcyjnym porządkiem w pokoju, osiągnięciach sportowymi, lub np. z przejęciem większości obowiązków domowych i całodobową opieką nad młodszym rodzeństwem. Niewidzialne dziecko Niewidzialne dziecko nigdy nie sprawiało problemów swoim opiekunom, ale nigdy też nie stanowiło obiektu zainteresowania kogokolwiek z rodziny. Funkcjonowało jakby obok i we własnym świecie. Zazwyczaj nie wykazywało żadnych gwałtownych reakcji, nie płakało, nie awanturowało się, ani też nie okazywało radości czy szczęścia. Jego najważniejszym, rodzinnym zadaniem było nie rzucać się w oczy i absolutnie niczego nie wymagać – również nie wymagać uwagi oraz opieki. Maskotka Maskotka to natomiast ktoś, kto rozładowywał napiętą w domu atmosferę, umilał rodzinie czas, odwracał uwagę od codziennych trudności. Rodzinne maskotki zazwyczaj były w rodzinie najmłodsze i nikt nie traktował ich poważnie. Były cenione, dopóki potrafiły rozśmieszyć zdenerwowanego ojca albo rozpogodzić zapłakaną matkę. Kozioł ofiarny W dysfunkcyjnych rodzinach spotykamy również rolę kozła ofiarnego, która przypadała zazwyczaj największemu łobuzowi. Był to ktoś, kto ponosił pełną odpowiedzialność za wszystkie problemy rodziny. Stanowił powód łez, awantur, nieudanych wakacji i wszystkich przykrości, z którymi musieli się mierzyć pozostali domownicy. W rzeczywistości kozioł ofiarny pełnił w systemie rodzinnym niezwykle istotną rolę – skutecznie maskował prawdziwe sedno rodzinnych problemów. Jak łatwo się domyślić, każda ze wspomnianych roli w rodzinie dysfunkcyjnej jest jej spoiwem. Aby dysfunkcyjna rodzina mogła istnieć, a destruktywny i krzywdzący układ trwać w najlepsze, dzieci muszą skrupulatnie wypełniać przypisane im role. Jeśli przyjrzelibyśmy się temu zjawisku bliżej, zauważylibyśmy, że chęć porzucenia swojej roli przez dziecko zazwyczaj spotyka się ze sprzeciwem reszty rodzinnego systemu. Oznaczałoby to bowiem obnażenie prawdy o prawdziwych mechanizmach zachodzących w danym domu. Porzucenie swej roli przez bohatera rodzinnego ujawniłoby niekompetencje i niedojrzałość rodziców, a zdjęcie z kozła ofiarnego jego piętna, oznaczałoby przyznanie się do prawdziwych przyczyn niepowodzeń, które spotykają rodzinę. Jak leczyć syndrom DDD? W leczeniu syndromu DDD konieczna jest przede wszystkim psychoterapia. Dzięki specjalistycznej pomocy dorosłe dziecko z rodziny dysfunkcyjnej będzie mogło poradzić sobie ze wspomnieniami z dzieciństwa. Psychoterapia Syndrom dorosłego dziecka z rodziny dysfunkcyjnej leczony jest przede wszystkim poprzez psychoterapię. W trakcie tego procesu pacjent przepracowuje i pozbywa się trudnego, nieadaptacyjnego wzorca zachowań, rozbraja krzywdzące go przekonania i mechanizmy obronne, porzuca rolę ofiary oraz odkłamuje swoje dzieciństwo. Często bowiem się zdarza, że osoby z syndromem DDD (zwłaszcza, jeśli w ich domu nie nadużywano alkoholu) mają problem z przyznaniem, że zostali skrzywdzeni w dzieciństwie. Psychoterapia daje im przestrzeń do uznania swoich uczuć i przyznania się do tego, że zostali zaniedbani w bardzo ważnym okresie swojego życia. Terapia dla DDD w dużej mierze opiera się na zmianie dotychczasowego sposobu interpretowania rzeczywistości. Niestety, osoby z syndromem DDD często widzą świat w krzywym zwierciadle – takiego sposobu patrzenia na siebie i innych nauczyli się w swojej dysfunkcyjnej rodzinie. Farmakoterapia Sam syndrom DDD nie wymaga leczenia farmakologicznego, niestety często wiąże się z innymi zaburzeniami psychicznymi, dla których trudne dzieciństwo okazuje się bardzo podatnym gruntem. W zależności od rodzaju doświadczanych trudności dodatkowym elementem leczenia syndromu DDD może okazać się także farmakoterapia, zwłaszcza jeżeli osoba z syndromem DDD zmaga się z epizodami depresji czy napadami paniki. Grupy wsparcia dla osób z syndromem DDD Grupy samopomocowe stanowią ważny filar w leczeniu osób z syndromem DDD. Okazuje się, że kontakt z innymi dorosłymi dziećmi z rodzin dysfunkcyjnych bardzo pomaga im zarówno w odkłamywaniu swojego dzieciństwa, jak i w akceptacji oraz zmianie swojego dotychczasowego sposobu myślenia i postrzegania rzeczywistości. Nawiązywane na spotkaniach znajomości często przeradzają się w bliskie i zażyłe relacje, których niejednokrotnie bardzo brakuje w życiu osób z DDD.

parentyfikacja w dorosłym życiu